Archiwum bloga ❤❤❤

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 26 ❤❤❤

Charlie

Nagle zobaczyłem, że to zdjęcie to fotomontaż.
-Tak, przeciesz ja mam takie samo zdjęcie tylko ze mną!- wykrzyknąłem sam do siebie i podbiegłem do szawki. Wziąłem album i znalazłem takie samo zdjęcie tylko ze mną.
-Czyli Asia nie kłamała- powiedziałem sam do siebie i walnąłem się na łużko. Myślałem jak ją przeprosić, ale nic mi nie przyszło do głowy.

Amber

Watałam następnego dnia i zobaczyłam śpiącego Leo. Patrzyłam chwile na niego, aż nagle zaczął się budzić.
-Hej księżniczko- powiedział zaspany
-Hej kotku- powiedziałam i go lekko pocałowałam
-Co robimy?- zapytał
-Nie wiem, może pójdziemy na śniadanie?- zaproponowałam
-No dobra, tylko się przebiore, a tak właściwie to o której wracają twoje rodzice?- zapytał
-Powinni wrócić ok. 16- odpowiedziałam, a chłopak poszedł się przebrać. Po jego powrocie ja poszłam do łazienki. Wyglądałam tak:
-Ślicznie wyglądasz- powiedział
-Dziękuje- zarumieniłam się i zeszliśmy na śniadanie
-Na co masz ochote?- zapytał
-To chyba ja powinnam się o to pytać, ale mam ochote na naleśniki- powiedziałam
-Niby dlaczego ty powinnaś się pytać?- zapytał
-Bo ja tu mieszkam- odpowiedziałam
-Ok, to co? Robimy naleśniki?- zapytał
-Jasne- odpowiedziałam i wyjeliśmy potrzebne składniki. Po chwili Leo ubrudził mnie mąką. Odwieczyłam się mu tym samym i tak zaczęła się wojna na mąke. Nagle na dół zeszła Asia. Popatrzyła na nas obojętnie i wyszła.
-O co jej chodzi?- zapytał Leo
-No o Charlsa- odpowiedziałam i wruciliśmy do robienia naleśników. Były skończone po ok. 20 minutach. Leo położył je na stole a ja wyjęłam dżem i nutelle. Leo oczywiście wzią nutelle, a ja wybrałam dżem. Po skończonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki.
-To co robimy?- zapytał
-Powinniśmy się umyć bo patrz jak my wyglądamy- powiedziałam i wskazałam na nas
-A może by tak...- zaczął chłopak
-Nie- zaśmiałam się- ty idź do łazienki na górze, a ja pójde na dole- powiedziałam i znów się zaśmiałam. Poszliśmy do łazienek. Wzięłam szybki prysznic i wruciłam do kuchni gdzie czekał już na mnie brunet.
-Ja już będe musiał iść- powiedział chłopak
-No dobrze- odpowiedziałam- Odprowadze cię i pujde od razu poszukać Asi- dodałam i wyszliśmy. Po chwili byliśmy już pod domem Leo.
-To pa księżniczko- powiedział
-Pa kochanie- odpowiedziałam i się pocałowaliśmy
-Pa- powiedział znowu i poszedł, a ja poszłam szukać Asi. Poszłam do parku bo często tam siedzi, chociaż ostatnio mówiła coś o jakimś boisku, ale nie za bardzo słuchałam... Szłam do parku aż nagle wpadłam na Marcina.
-Hej, kiedy wruciłeś?- zapytał
-Hej, nie dawno, a co u ciebie?- zapytałam
-Nic ciekawego- powiedziałam, nie chciałam mówić mu o ciąży
-Aha- powiedział podejźliwie
-Tak właściwie to po co przyjechałeś?- zapytałam
-Bo ja cie kocham- powiedział i mnie zatkało- byłem głupi zrywając z tobą. Jak wyjechałaś uświadomiłem sobie jak bardzo cie kocham- mówił dalej
-Co ale ja mam chłopaka. Nie kocham cie- powiedziałam zdenerwowana
-Wiem, ale zawsze możesz z nim zerwac- nalegał
-Napewno z nim nie zerwe, ja go kocham, a pozatym jestem z nim w ciąży!- krzyknęłam szybko i właśnie zorientowałam się, że powiedziałam mu o ciąży.
-Co jakto jesteś w ciąż? Ty nie możesz być w ciąży- mówił zdenerwowany i mnie popchnął z całej siły. Upadłam, a dalej widziałam tylko ciemność....
Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Obejrzałam się i zobaczyłam, że jestem w szpitalu. Po chwili podszedł do mnie znajomy doktor.
-Dzień dobry, widze, że nów sie widzimy- powiedział
-Dzień dobry, co ja tu robie?- zapytałam
-Miała pani wypadek, najwyraźniej pani upadła albo ktoś panią popchnął, straciła pani przytomność, a karetke zawiadomił nieznajomy człowiek- powiedział
-Aha, a czy nic mi nie jest?- zapytałam. W mojej głowie brzmiało to lepiej...
-Narazie nic nie wykryliśmy, ale zrobimy pani serie badań, ale na to będzie potrzebna zgoda rodziców- powiedział
-To ja do nich zadzwonie- powiedziałam
-No dobrze- odpowiedział i wyszedł, a ja zadzwoniłam do mamy.

(Rozmowa Amber i Malanii (mamy Amber)

-Hej mamo.
-Cześć cureczko coś się stało?
-No tak jakby. Jestem w szpitalu.
-W którym?!
-Na biskupińskiej.
-Już jedziemy!
(Koniec rozmowy)
Siedziałam chwile i postanowiłam zadzwonić do Leo.

(Rozmowa Leo i Amber)

-Hej księzniczko.
-Hej misiu.
-Co tam?
-A nic, tylko jestem w szpitalu.
-Co?! Jakto?! Co się stało?!
-Marcin mnie popchnął.
-Co? Ale czemu?
-Bo chciał do mnie wrucić,a ja powiedziałam, że mam chłopaka i się wściekł, a potem mnie popchną.
-To twój były? Ostatnio mówiłaś, że kolega.
-No tak, nie chciałam żebyś był zły.
-No dobrze, a w jakim szpitalu jesteś?
-Na biskupińskiej.
-Już tam ide. Pa księżniczko.
-Pa kochanie.

(Koniec rozmowy)

Leżałam jeszcze chwile, aż nagle do pokoju wbiegli rodzice.
-Amber, cureczko co się stało?- zapytał zaniepokojony tato
-Nic tylko potknęłam się i upadłam- powiedziałam i do sali wszedł lekarz
-Dzień dobry, panśtwo są rodzicami Amber?- zapytał lekarz
-Tak, czy Amber jest cała? Czy nic się jej nie stało?- zapytała mama
-Najwyraźniej nie, ale trzeba będzie zrobić badania i potrzebuje pańskiej zgody- powiedział doktor
-Dobrze, my się na wszystko zgadzamy- powiedziała mama
-Prosze do mojego gabinetu tam podpiszą państwo zgode- powiedział lekarz i wyszli, a do sali wszedł Leo.
-Hej kochanie- powiedział
-Cześć- odpowiedziałam
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Nie, ale będe musiała iść na jakieś badania- powiedziałam i do sali weszli rodzice z lekażem.
-Dzień dobry- przywitał się
-Dzień dobry- odpowiedziała mama
-Amber pojedziesz teraz na badania-powiedział tato
-Dobrze- powiedziałam
-Teraz będe prosił o wyjście, będe musiał zrobić panience Amber badania- powiedział lekarz, a rodzice i Leo wyszli. Lekarz zaczął robić mi badania i nagle zapytał.
-Czy pani przypadkiem była w ciąży?- zapytał
-Yy no tak- powiedziałam speszona- ale jakto była?- zapytałam zdenerwowana
-Poroniła pani, przkro mi- powiedział,a mnie zszokowało
-Będzie pan musiał powiedzieć rodzicom?- zapytałam dalej roztrzęsiona
-Tak, będe musiał- powiedział
-No dobrze- powiedziałam smutna, a Lekarz wyszedł.

Leo

Siedziałem z rodzicami Amber i myślałam co będzie jak lekarz odktyje jej ciąże. Myślałem jeszcze chwile, aż nagle wyszedł lekarz.
-Mam dla państwa złe wieści- powiedział lekarz- pańska curka poroniła- powiedział lekarz, a pan Jackob (tata Amber) wstał z krzesła i chciał się na mnie rzucić, ale zatrzymała go mama Amber.
-Jackob przestań!- krzyknęła pani Whatson
-Jak mam przestać?! Nasza córka była z nim w ciąży!- mówił, a właściwie krzyczał wściekły, a ja stałem tam jak zaklęty.
-Przestań, to nie ich wina, przeciesz mają po 15 lat, a przeciesz wiesz jaka jest Amber, a pozatym ja też zaszłam w ciąże w wieku 15 lat- powiedziała pani Whatson, a ja zastanawiałem się o co chodziło, że pan Whatsln wie jaka jest Amber. Jestem ciekawy o co chodziło.
-Masz racje- przyznał pan Whatson
-Przepraszam, nie chce przeszkadzać, ale jeśli chodzi o Amber to będzie mogła wyjść jeszcze dziś- powiedział doktor
-Dobrze, a czy możemy do niej wejść?- zapytał tato Amber
-Tak, prosze bardzo- powiedział i odszedł, a rodzice Am poszli do niej.




^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka!
Jak się podoba rozdział?
Mam nadzieje, że bardzo!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Pozdrawiam ~W

2 komentarze:

  1. Bum i jestem czekam na nexta chociaż wiem co będzie dalej trochę.Kocham😘😘💜💛💚❤

    OdpowiedzUsuń